3 mity na temat rodzicielstwa


3 mity na temat rodzicielstwa

Chcemy opowiedzieć Ci o trzech mitach, w które – mniej lub bardziej świadomie – wierzymy, będąc rodzicami. A te przekonania mogą przekładać się na nasze rodzicielstwo. Bo wszystko zaczyna się w naszych głowach – w zależności od tego, co uznajemy za prawdę, tak też postępujemy. Także z dziećmi.

Małe dzieci – mały kłopot, duże dzieci – duży kłopot

Mówiona pół żartem, pół serio opinia na temat wczesnodziecięcych problemów, którą słyszą rodzice zmagający się z kolkami, pieluchami i buntami dwulatka. Zobacz tylko, co za nią stoi – przeświadczenie, że z dziećmi trzeba walczyć, że jak dorastają, to mają więcej siły i to zmaganie jest trudniejsze. Problem w tym, że takie myślenie stawia nas po dwóch stronach barykady, jakby wychowanie było walką o to, kto ma rację, kto jest silniejszy…
Pytanie, czy chcesz takiego rodzicielstwa?

Ten mit ma kilka wersji. Naszą ulubioną jest „nie noś, bo przyzwyczaisz”. Wrzuca w podobny sposób myślenia – że jak coś jest odpowiedzią na potrzeby dziecka, to zabiera naszą rodzicielską wolność. Daj palec, a weźmie rękę. Trzeba więc mocno stawiać granice, żeby dziecko nie wlazło nam na głowę.

Jeśli damy takiemu myśleniu dostęp do naszego serca, to rzeczywiście będziemy rywalizować z dziećmi – o rację, o to, kto postawi na swoim i będzie w tym konsekwentny.

Dzieci muszą nauczyć się życia

To zdanie pada często w kontekście różnych trudności – w przedszkolu, szkole czy w piaskownicy, gdy ktoś zabiera zabawkę i nie bardzo chce oddać. Bo każde dziecko trafi w końcu do jakiejś korporacji i będzie musiało walczyć o swoje, a jak się tego w dzieciństwie nie nauczy, to niby kiedy.

Prawda?
Nieprawda?

A gdyby tak przenieść to myślenie… na jabłonki? I mówić małym drzewom, że mają nie trzymać się tych palików, bo muszą sobie poradzić bez nich? Co by się stało? Pewnie by wyrosły. Czy tak samo proste? Niekoniecznie…

Dzieci, tak jak drzewka, potrzebują wsparcia odpowiedniego do ich rozwoju. I może być tak, że Twoje czteroletnie dziecko potrzebuje go w pewnych obszarach więcej niż dziecko Twojej siostry, kuzynki czy sąsiadki.
I to jest OK.

W końcu jabłek nie zrywa się z określoną datą, ale wtedy, gdy są dojrzałe. Podobnie z dziećmi. Dojrzewają nie wtedy, kiedy mają określoną liczbę lat czy miesięcy, ale wtedy, kiedy dojrzewają. Świadomość tego może bardzo pomóc w zdejmowaniu z nas napięcia, że coś powinno być już, zaraz albo że nasze dziecko powinno być jakieś.

Zachowanie dzieci świadczy o rodzicach

Nasz ulubiony mit. Wychodzi w tych wszystkich niby uprzejmych komentarzach i spojrzeniach, gdy dziecko okazuje emocje, pokazuje, że jest zmęczone albo nie ma ochoty na coś, na co dorośli akurat mają. I wtedy Ty, biedny rodzicu, masz przyjąć całe poczucie winy i zastanowić się nad sobą – czy aby na pewno robisz wszystko OK, że Twoje dziecko śmie robić hałas, wyrażać swój sprzeciw czy pokazywać, co myśli.

A może tak naprawdę zachowania Twojego dziecka nie są o Tobie, tylko o nim? O jego potrzebach, zmęczeniu, frustracji, niezgodzie na rzeczywistość. Może ono potrzebuje wtedy nie tyle uszczypliwego komentarza cioci, ile wsparcia w swoich emocjach i oparcia się na kimś dorosłym, kto je zrozumie?
Myślę, że jeśli zdejmiemy z siebie kawałek napięcia, to dużo łatwiej będzie nam dać to dziecku.

I niech rzuci balonikiem z wodą ten, kto działania tych trzech mitów na sobie nie odczuł, kto nie musiał zmagać się z jakimiś ich formami i nie musiał znaleźć w swoim rodzicielstwie własnych odpowiedzi na pytania, które one stawiają. Bo każdy z nich jakieś stawia:

  • mit „Małe dzieci – mały kłopot…” – pytanie o to, gdzie są moje granice w stosunku do dziecka,
  • mit „Muszą nauczyć się życia” – pytanie, gdzie stawiać granice w chronieniu dzieci, a gdzie dawać im przestrzeń na doświadczanie życiowych trudności,
  • mit „Dzieci świadczą o rodzicach” – pytanie, jak stawiać granice innym i pozostać wiernym swoim wartościom tak, by nie być jak chorągiewka na wietrze. I jak nie pozwolić, by to wpływało na moją relację z dzieckiem.

Im pewniejsi będziemy w tym, gdzie te poszczególne granice mamy, tym pewniejsi będziemy w swoim rodzicielstwie, tym większym oparciem będziemy też tak naprawdę dla naszych dzieci.

I tego uczymy w kursie online „Empatyczne granice”. To praktyczny przewodnik po stawianiu granic i współpracy z dzieckiem, w którym uczymy dialogu pełnego szacunku – takiego, w którym chce się mówić i chce się słuchać.