Jak kończy się zadowalanie innych kosztem siebie?


Jak kończy się zadowalanie innych kosztem siebie?

Gdzie jest granica pomiędzy byciem miłym i dobrym a zadowalaniem innych? Znalezienie odpowiedzi na to pytanie jest fundamentem. Przecież żyjemy wśród ludzi, jesteśmy współzależni, wzajemnie odpowiadamy na swoje potrzeby. I to jest dobre!

Nie da się nie potrzebować ludzi. I nie warto. To fajne uczucie być potrzebnym. Niby dlaczego to miałoby być złe? No właśnie – nie jest. Złe jest coś innego: ten moment, w którym pomaganie i odpowiadanie na potrzeby innych jest zasługiwaniem na uwagę i akceptację, a przestaje być darem.

I warto zadać sobie pytania: „Co jest u źródeł mojego bycia z innymi? Miłość czy zasługiwanie na nią?”.

Odpowiedź znajdziemy nie w analizie konkretnych sytuacji czy wydarzeń, ale w sobie. Zobacz, że:

  • jeśli sam/a siebie nie akceptujesz, to boisz się, że inni też Cię nie zaakceptują.
  • jeśli sam/a nie do końca masz pewność, że to co czujesz, jest w porządku, to szukasz potwierdzenia u innych.
  • jeśli stawiasz sobie ogromne wymagania – być perfekcyjną matką, żoną czy przyjaciółką – to boisz się zrobić cokolwiek, co mogłoby naruszyć ten idealny wizerunek. A odmowa, postawienie granic, wybranie odpoczynku zamiast pomagania mogłoby sprawić, że na tym wizerunku pojawi się rysa.

      Potrzebujesz się zatrzymać i zadać sobie pytanie: „Po co mi inni ludzie?”. Znalezienie swojej odpowiedzi zmienia czasem więcej niż miesiące ćwiczeń w mówieniu: „Nie, przykro mi, nie mogę dziś zostać w pracy po godzinach”.

      Mówimy o tym dlatego, że zależy nam na zdrowych relacjach. Wierzymy, że dobre relacje to relacje szczęśliwych ludzi – nie da się takich tworzyć, jeśli sami nie jesteśmy szczęśliwi

      W sumie logiczne, nie? I w teorii proste.

      W praktyce, czasem sam/a utrudniasz sobie zbudowanie takich relacji. A jednym z bardziej skutecznych sposobów jest zadowalanie innych kosztem siebie. To nie robi dobrze ani Tobie, ani relacjom, w których jesteś.

      Dlaczego tak?

      Bo jest różnica pomiędzy dbaniem o innych a zadowalaniem ich. Dbanie jest z miłości i w wolności. W uproszczeniu – możesz powiedzieć „nie”. (Troska o dzieci, które nie mogą same o siebie zadbać, to inny temat).

      Zadowalanie innych zawsze odbywa się jakimś kosztem – wtedy poświęcasz się dla innych. I koniec końców masz poczucie, że jesteś wykorzystywany/a. Tylko że tak naprawdę nikt Cię nie wykorzystuje. Masz pretensje do innych, ale to Ty sam/a siebie porzucasz. W jaki sposób?

      • nie odmawiając, kiedy naprawdę czegoś nie chcesz albo nie możesz zrobić,
      • nie wyrażając swojego zdania,
      • nie prosząc o to, czego potrzebujesz,
      • nie dbając o swoje potrzeby.

      Często jest tak, że to się dzieje zupełnie automatycznie – bo wyniosłeś/aś to z dzieciństwa.

      Uśmiech koleżanki i jej proszący wzrok, marudzenie dziecka, ton głosu szefa… po prostu nie możesz odmówić. Wszystko to mogą być wyzwalacze, które sprawiają, że już nie decydujesz sam/a, w pełni wolności, ale robi to za Ciebie Twój schemat zadowalania!

      Dlatego że poza swoją świadomością już sobie jakoś tę sytuację wytłumaczyłeś/aś, np. „Będę złym ojcem/złą matką, jeśli nie pobawię się z dzieckiem teraz”. A Ty pewnie nie chcesz być złym rodzicem… Więc zaciskasz zęby i układasz te klocki, choć wcale nie masz na to ochoty.

      Przyjrzenie się temu, takie odkodowanie swojego schematu bardzo pomaga w zadbaniu o siebie.

      Schemat zadowalania innych rozkładamy na czynniki pierwsze w programie „Bliżej siebie”. Chętnie pomożemy Ci też dbać o swoje potrzeby bez wyrzutów sumienia. Jeśli chcesz skorzystać z naszego doświadczenia i wsparcia, sprawdź szczegóły programu poniżej.