Pozwól, że zacznę, od - wydawać by się mogło głupiego pytania.
– Ale jak to: za ile można mnie kupić? – spytasz. – Przecież ja nie jestem na sprzedaż. Można kupić godzinę mojego czasu. Można wycenić moje umiejętności, żebym przez kilka godzin dziennie pracował/a w danej firmie, i za to mi płacić. Ale ja jako człowiek? Nie mam ceny – powiesz pewnie. I będziesz mieć rację.
A teraz wyobraź sobie, że jesteś dziesięciozłotówką. Twoja wartość jest ustalona. Gdy wejdziesz do sklepu, kupisz określoną liczbę produktów – wystarczy Ci na jogurt, dwie kajzerki i czekoladę. Ale jeśli jesteś dziesięciozłotówką, która myśli o sobie jak o dwuzłotówce, to nic z tego. Pójdziesz do sklepu i tylko popatrzysz na jogurty, obok czekolady przejdziesz z zawstydzeniem, a wyjdziesz z kajzerką, lub dwiema. I nie poczekasz na resztę.
To jest właśnie różnica między wartością a poczuciem własnej wartości. I właśnie to drugie ma kolosalny wpływ na nasz dobrostan – na to, jakie tworzymy relacje, jak wychowujemy dzieci, ile zarabiamy albo jaką mamy pracę. Decyduje o tym, czy walczymy o swoje, bronimy swoich racji oraz podejmujemy wyzwania, czy nie.
Tak właśnie jest w codziennym życiu. Możemy tego doświadczać zwłaszcza w pracy, kiedy wykonujemy zadania poniżej swoich ambicji i możliwości. Albo jesteśmy słabo wynagradzani. I to nie dlatego, że nie mamy odpowiednich kompetencji. Tylko dlatego, że nie wierzymy, że je mamy. Brakuje nam odwagi, by starać się o awans i podwyżkę albo podejmować nowe wyzwania. Brakuje nam odwagi do zmiany pracy lub działania na własny rachunek. Czasem brakuje nam odwagi do czegoś jeszcze innego – by o siebie zadbać, by powiedzieć o swoich uczuciach, by przestać stawiać cudze potrzeby przed naszymi, co w końcu doprowadza nas do frustracji i wyczerpania.
Wszyscy jesteśmy bezcenni i nieskończenie wiele warci. Z tym się nie da dyskutować i nic tego nie zmienia. Jest pewien społeczny konsensus mówiący o tym, że życie ludzkie jest cenne, że trzeba o nie dbać i je ratować, gdy jest zagrożone. Jednocześnie gdy pojawia się temat „poczucia” tej wartości, to nagle sprawa robi się bardziej skomplikowana. Słyszymy: „Z ciebie to nic nie będzie”, „Dla mnie jesteś zerem”, „Nie dostaniesz podwyżki”, „Nie mam czasu z Tobą rozmawiać”, „Znowu Ci się nie udało”. I wtedy nasze poczucie wartości pikuje w dół. Już nie mamy doświadczenia, że jesteśmy warci nieskończenie wiele. Zaczynamy w siebie wątpić i myśleć: „Jednak nie, ktoś inny to może i wiele znaczy, ale ja?”. Czujemy, że jesteśmy warci tyle, co ostatnia ocena, jaką na swój temat usłyszeliśmy.
W efekcie kiedy ktoś mówi nam coś miłego i dobrego, to nasze poczucie wartości rośnie. A jeśli mówi o nas przykre rzeczy, to spada. W ten sposób uzależniamy swoje poczucie wartości od słów innych ludzi, od ich akceptacji, poklasku, komplementów, krytyki czy hejtu. I pewnie jest tak, że są słowa - ważnych dla Ciebie ludzi, które, choć padły dawno temu, to wciąż są w Twoim sercu.
Takie, które albo Cię niosą, albo podcinają Ci skrzydła. Każdy z nas słyszał jedne i drugie. Od rodziców, innych ważnych ludzi, którym mniej lub bardziej świadomie daliśmy prawo do tego, by nadawali nam wartość. Czy one są zgodne z rzeczywistością? Prawdziwe? Paradoksalnie, czasem to ma mniejsze znaczenie – ważne jest to, czy im wierzymy. bo jeśli wierzymy tym, które dodają nam wiatru w skrzydła, to zaczynamy szybować... jeśli wierzymy tym, które te skrzydła podcinają – to spadamy jak Ikar.
I choć nasza wartość jest nieskończona, to poczucie własnej wartości będzie zależało od tego, jakim opiniom dajemy wiarę i na czym skupiamy swoją uwagę. Czy jest to głos wewnętrznego przyjaciela, czy krytyka?
I pewnie sama wiesz, że nie zawsze łatwe jest usłyszenie głosu wewnętrznego przyjaciela, a uciszenie krytyka.
Ten jakoś zawsze znajdzie drogę do naszego serca, wciśnie się w szparę w drzwiach, kiedy tylko je otworzymy. I dlatego potrzebujemy często z nim pracować, potrzebujemy trochę go „wytrenować”, by stał po naszej stronie.
Jak to zrobić?
To jeden z tematów, który poruszam w programie „Wystarczająco dobra”. Ten program to zaproszenie do zmiany życia na takie, w którym dobrze się czujesz ze sobą, nie musisz nic nikomu udowadniać ani nie rezygnujesz z rzeczy dla siebie ważnych.
Zazwyczaj prowadzę go dwa razy do roku - wiosną i jesienią. I za chwilę, webinarem o tym „Jak sobie radzić z poczuciem, że jestem niewystarczająca?” na który bardzo Cię zapraszam.